Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Melisha

  Czekoladowa kulka
Dodał/a Lily lub JamesŚroda, 09 Stycznia;, 2008, 18:17

Obiecała notkę 9 stycznia. W rocznicę mojej pierwszej notki wstawionej na tym pamie :) :-|. Miłego czytania:
James Potter, uznany za megaciacho i superpartię przez znaczną większość dziewcząt z Hogwartu, a przez resztę (czyli jakieś 5 %) za zwykłego pozera i wałka, siedział w Pokoju Wspólnym Gryffindoru i przyglądał się małemu, legitymacyjnemu zdjęciu, które trzymał w jednej ręce. Drugą gładził miękkie, czekoladowe futerko pokrywające sporą kulkę leżącą mu na kolanach. Kulka, przy każdym dotknięciu jego długich, zwinnych palców wydawała z siebie ciche, ciepło-brzmiące pomruki.
Zdjęcie przedstawiało jego ukochaną- dziewczynę, która od jakichś 5 lat miała go głęboko gdzieś... czy może raczej- dla niej był gdzieś daleko, i oby to trwało jak najdłużej... Westchnął. Nie zasłużył na takie traktowanie... Był przecież miły, przyjacielski, słodki i męski- to zależało od JEJ nastroju... Chciał, by ta mądra, inteligenta i piękna istota należała do niego... I do nikogo więcej.
Niestety, w jednej kwestii dziewczyna nie wykazała się inteligencją, a mianowicie pozbawiając go już na POCZĄTKU jakiejkolwiek szansy... A wszystko przez jeden głupi wybryk... To chyba właśnie wtedy, gdy na pierwszym roku jego paczka dała się poznać jako „Huncwoci” odstawiając pierwszy, mały pokaz, zwrócił na nią uwagę... Dlatego, że tylko na jej twarzy nie było ANI CIENIA uśmiechu, lecz tylko pogarda, złość i chyba nawet troszkę litości...
Poczuł, że karanie kogoś przez 5 lat za jeden głupi wybryk to jednak lekka przesada...
Wrócił do rzeczywistości i jeszcze raz spojrzał na zdjęcie. Zapamiętywał coraz więcej szczegółów – lekką grzywkę na czole, kolczyki o intensywnej barwie szmaragdów, czarną bluzeczkę z dekoltem w serek, usta pociągnięte różowym błyszczykiem... I tą iskierkę ciepła w oczach... Dotychczas nie miał pojęcia, że można zapamiętać tyle szczegółów, nieważnych, a jednak tworzących spójną całość.
Był pewien, że w końcu jego luba domyśli się, iż to właśnie on ma brakujące zdjęcie. Wtedy nie będzie miał na co liczyć w związku z... Z resztą i tak wiedział, że nie ma najmniejszych szans, aby taka piękna istota poszła z takim niedojrzałym dupkiem...
Z westchnieniem, już 7 dzisiejszego wieczoru, wsadził zdjęcie do tylnej kieszeni jeansów i przytulił do siebie mruczącą kulkę.
-Ty mnie rozumiesz...- mruknął cicho w czekoladowe futerko.
-Nie sądzę.- dobiegł go chłodny, rozsądny ton. Kulka wyrwała mu się z objęć i jednym susem znalazła się na podłodze, przy nogach dziewczyny stojącej obok Jamesa, która swoim stwierdzeniem popsuła mistyczną więź między mruczącą, czekoladową kulką, a wysokim, szczupłym chłopakiem. Nieco zbity z tropu, zaczął:
-James...
-Tak, tak, Potter, wiem i znam cały ten chłam jak obwód klatki piersiowej, ulubiona ozdoba choinkowa i powierzchnia twojego pokoju w Dolinie Grodricka. – przerwała mu tym samym, chłodnym tonem. Najwyraźniej liczyła na jakąś odpowiedź, ale nie doczekała się, więc z myślą, że rozmówca był zbyt zaskoczony, oddaliła się spiesznym krokiem.
Prawda była taka, że James nie był zbyt zaskoczony, by odpowiedzieć, lecz... wstydził się. Kilka osób bowiem zwróciło uwagę na tę scenkę i przyglądało się teraz Jamesowi z rozbawieniem widocznym na ich gryfońskich twarzach. Wobec tego Pan Megaciacho uśmiechnął się z politowaniem i ostentacyjnie wzruszył ramionami jak osoba, która ma wszystko bardzo głęboko gdzieś.
W takich momentach, gdy nie wiadomo było co myśleć, a co dopiero zrobić, zawsze radził się swoich przyjaciół, i teraz nie zamierzał odstąpić od tej metody.
Wstał więc z ciepłego fotela, rzucił tęskne spojrzenie w stronę kominka, kumpelsko pożegnał się z większością Gryfonów obecnych w Pokoju Wspólnym, (z daleka) pozdrowił ręką przewodniczącą OFOJP’a* i powolnym krokiem skierował się w stronę nieoświetlonych schodów wiodących ku dormitoriom.
W jego dormitorium byli tylko Łapa i Lunatyk – dwaj najlepsi przyjaciele. Rzucił im pytające spojrzenie.
-Kuchnia-usłyszał. Rozumieli się bez słów- tym razem chodziło o miejsce wybycia ich najmniejszego przyjaciela, Glizdogona.
Usiadł na łóżku Łapy i ściągnął mu słuchawki z uszu*.
-Kojarzycie wysoką, raczej krągłą blondynkę z niebieskimi oczami i bardzo... krągłymi kształtami? – pytanie skierowane do obojga, lecz to Łapa był jego główny adresatem.
-Stary, tutaj są takich tysiące... A co, wpadłeś jej w oko... bardziej niż innym?- James zignorował uszczypliwy ton tej wypowiedzi i z nadzieją zwrócił się w stronę poważniejszego Lunatyka.
-Jakieś znaki szczególne?- spytał ten, nie odrywając oczu od książki. James zastanowił się przez chwilę.
-Eee... ma świetnego kota... o futerku jak... czekoladowe żaby... i... e... miała na sobie takie krótkie spodenki koloru... mebli... – Lunatyk z westchnieniem zamknął książkę.
-Jakieś kolczyki w dziwnych miejscach? Ciemne lub widoczne blizny? Wiek?- James spojrzał na niego lekko zmieszany.
-Nie pamiętam...– mruknął. Łapa prychnął.
-Och, ćwoki, zrobię jej portret... – chwycił piórnik z ołówkami i szkicownik. Po dłuższej chwili pokazał wstępną sylwetkę Jamesowi.
-Troszkę niższa... i ma pełniejsze... wiesz.- James spalił buraka.
-Piersi? – zapytał uradowany Łapa.
-Taa...
-Powiedz to.
-Nie.
-Powiedz!
-Po co?
-No wal...! Wykrzycz to! Przełam swoje bariery, pokonaj swoje emocje! Poczuj zawrót głowy i opadający pod nogami grunt... Uskrzydl się i wzleć ponad wszystko...- James policzył 10 pierwszych składników eliksiru czkawki i palnął łapę w łeb.
-Rysuj- rzucił.
Przyjrzał się Łapie i stwierdził, że jego kumpel jest po prostu... niepojętym, ogromnym debilem i dupkiem... Teraz Łapa, gdy zajęty był tym, co naprawdę lubił, wyglądał naprawdę interesująco- bardzo przystojny koleś, dowcipny, inteligentny, sympatyczny, kochający to, co robi... Gdy Black rysował, gadał z jednym z trzech świetnych przyjaciół (Joanne, Jim, Remmi) lub odwalał coś z kumplami z jego oblicza znikał pewien ironiczny, chłodny wyraz... A najgorsze w nim było to, że miał dziewczyny. Po mniej więcej tygodniu, gdy już jakaś mu się znudziła, rzucał je... A jeszcze gorsze od tego, że miał dziewczyny, było to, że te dziewczyny były świetne... Nigdy bowiem nie wybierał chudych, odpicowanych i odtapetowanych tyk, lecz zawsze te z szczerymi uśmiechami na twarzach, wyglądające naturalnie i słodko, a zarazem twardo dziewczyny... Te miłe, sympatyczne... James po każdym zerwaniu Syriusza z taką laską robił mu dziką awanturę... Ale wtedy kumpel wytykał mu Lilly, albo wtrącał się Lunatyk... W takich chwilach James miał ochotę zamordować tego dupka, który był jego najlepszym przyjacielem... Gdy widział te miłe, uśmiechnięte oblicza tamtych dziewcząt...
James myślał, że Syr wybiera takie dziewczyny, bo potrzeba mu ciepła, którego nie miał w domu, a którym te dziewczyny wprost emanowały... Po zerwaniu Syr był smutny i wesoły zarazem, jakby pozbył się jakiegoś ciężaru... James go nie rozumiał. Wiedział, że gdyby on zdobył Lilly, nigdy by jej nie rzucił. Nigdy by mu się nie znudziła... Nie ona. Ona jest inna... taka... świeża... naturalna... sympatyczna, miła ciepła i spokojna bezinteresowna... Te ostatnie cechy czasami nawet go przerażały. Bo Lilly zawsze umiała wstrzymać się od gorzkich słów, wytrzymać okropne sytuacje bez zmrużenia oka, śmiać się z jego dowcipów, a gdy on zaraz później chciał się z nią umówić, potrafiła śmiać się jeszcze głośniej... Pokręcił głową z szacunkiem i niedowierzaniem.
-Co ci znowu nie pasuje?- zmieszał się Black i spojrzał na swój prawie dokończony rysunek.
-Nic, stary, nic. Świetnie...- twarz Syriusza cała aż zajaśniała, gdy się uśmiechnął. James znowu miał ochotę strzelić go w twarz, by oprzytomniał i zaczął się cieszyć strefą miłosną swojego życia... Strzelił by go 100 razy mocniej niż mógł, gdyby to miało coś pomóc... Ale nie mogło. Na razie więc Syriusz, bez ulokowanych na stałe uczuć, które mało kto wiedział, lecz były strasznie poszarpane, uśmiechał się z dumą klęcząc nad swoją pracą i dorysowując postaci torbę...
**************************
OFOJP- Oficjalny Fanclub Oszałamiającego Jamesa Pottera. Chylę czoło ku Paulinie, choć w jej wykonaniu brzmiało to chyba inaczej...
Słuchawki- Tak, nie mylicie się- Syriusz słuchał muzyki z pewnego mugolskiego urządzenia. Jak? Cóż, zapytany o zdanie, Łapa stwierdził, jąkając się lekko, że dostał kilka „takich” od jednej fanki. Której- tego wyznać nie chciał :-| . Później, jakby się wahając, dodał, że takich dziwnych urządzeń ma jeszcze kilka, a oprócz tego, jego trzej przyjaciele również takie posiadają. Cóż, świat jest pełny mugolskich niespodzianek... :D




A to jeszcze rysunek Lilly i Jamesa, w wykonaniu Syra oczywiście. Naturalnie, do rysunku nikt nie pozował, więc to marzenie Jamesa jeszcze się nie spełniło :) :-|

[ 999 komentarze ]


 
Trzeba go urobić...
Dodał/a Lily lub JamesŚroda, 12 Grudnia, 2007, 19:49

Tak, tak- Melisha powraca :) Nowa notka z nowej serii :) I ani słowa o Evie, jak chcieliście :) Notki postaram się dodawać regularnie :) Miłego czytania :)
I WRZESIEŃ
LillyAnne
LillyAnne, powszechnie znana jako Lilly, z lekkim zdumieniem wpatrywała się w swoje małe, legitymacyjne zdjęcie. Wyszła na nim świetnie... Porcelanowa cera, różowe usta, łabędzia szyja... Żadnych pryszczy, krostek, świecącego nochala, rozmazanego tuszu... Nawet szaro-czarny sweter i czarna bluzka nie popsuły ogólnego wrażenia ładu i harmonii.
Usłyszała kroki na schodach do dormitorium. Pospiesznie wepchnęła swoje zdjęcie do szafki stojącej przy łóżku i chwyciła „Historię magii, stopień IV”. Drzwi otworzyły się, i do dormitorium wkroczyły dwie wysokie dziewczyny. Jedna bardzo szczupła, wręcz za chuda, o chłopięcej sylwetce, bladej cerze, granatowych oczach i burobrązowych, prostych włosach. Druga miała kształty bardzo zauważalnie kobiece, była troszkę niższa od poprzedniej. Miała śniadą karnację, idealnie czarne włosy i oczy o niespotykanym kolorze turkusa. Obie były ładne i wyglądały na zadowolone.
-En dobry. – wydusiła z siebie wyższa dziewczyna. Lilly już dawno przyzwyczaiła się do ich skrótów myślowych. „En dobry” lub po prostu „Dobry” był krótszą formą zbyt długiego i oficjalnego „Dzień dobry”.
Lilly uśmiechnęła się do dziewczyny i rzuciła:
-Witaj, Jeollinne. – powitania tej trójki były ich sekretem. Nikt oprócz ich trzech nie potrafił rozszyfrować tej dziwnej paplaniny powitalnej.
Lilly wymówiła „Jeollinne” bardziej z francuska, co zabrzmiało jak „Że-ol-lin-ne”. Tak naprawdę dziewczyna miała na imię Joanne, lecz, jak było wspomniane wcześniej, powitania ich były dziwnie zagmatwane.
-Ekhm... Skoro dzisiaj stawiasz na frencha*, to Salut! – rzuciła druga, niższa brunetka.
-Masz niewłaściwy akcent. Po za tym, nie ma rudych Francuzek. – oświadczyła, zdejmując buty i rzucając się na łóżko.
Lilly uśmiechnęła się- już dawno przywykła do takich docinków.
-Bonjeur, Annabelle Carmen Soprano. Tak samo, jak nie ma wrednych brunetek. :D – brunetka nazwana Annabelle, bardziej znana jako Carmen, prychnęła.
-Zgadnij, dlaczego Cara jest taka zła... – Joanne puściła do Rudej oko. Ta uśmiechnęła się sarkastycznie.
-Jeśli dał jej kosza, to...
-Och, odpuść sobie, co –przerwała jej Carmen. Była wyraźnie zła.
-Już nigdy więcej się do niego nie odezwę. Nie spojrzę. Nie będę zwracać uwagi na ten słodki kosmyk spadający ma na czoło. Na świetną wodą kolońską. Na piękny, chłopięcy uśmiech.. – Carmen jęknęła i walnęła ręką w poduszkę.
-Co, do cholery, ma ta jego laska, czego ja nie mam? Co?! – krzyknęła
-Miły uśmiech, przyjazny ton, dołeczki w policzkach... – zaczęła wyliczać Jo.
-Och, dzięki, pocieszyłaś mnie... – rzuciła sarkastycznie Carmen.
-Jak to ja mam w zwyczaju..
-Nie, no serio. On mnie olał. Najzwyczajniej w świecie mnie olał. – chwila ciszy. Jo i Lil uważnie na siebie spojrzały.
-To boli... – usłyszały ciche westchnienie. I już wiedziały, że to zauroczenie, które rozpoczęło się trzy miesiące temu, pod koniec V klasy, jest jakimś zalążkiem prawdziwego uczucia, a nie zwykłą zachcianką. Natychmiast przysiadły się do Carmen.
-Daj sobie z nim looz, to ćwok...
-Wałek kompletny...- przytuliły Carmen do siebie. Po jej twarzy spływały łzy.
-On jest... tępy...
-Jest ostry jak... bagietka! – rzuciła Lilly. Carmen wybuchła śmiechem. W połączeniu z płaczem, wyszła jej czkawka. Wytarła oczy.
-Koniec. Nie będę robić z siebie ofiary przez tego buraka.
-Nie chcę nic mówić, ale...
-To nie mów.
-...wyglądasz jak ofiara wielokrotnego gwałtu. – rzuciła Jo. Carmen prychnęła.
-To tylko rozmazany tusz, ale...
-Och, ZAMKNIJCIE SIĘ WRESZCIE!!! – Carmen uciekła do łazienki.
-Trzeba go będzie jakoś urobić. – rzuciła cicho Lil.
-Kogo?
-No Jego! –chwila ciszy. Kilka zamyślonych spojrzeń rzuconych w stronę łazienki.
-Wiem...!- rzuciła nagle Jo. Granatowe oczy rozbłysły.
-Więc...?
-Więc:

[ 1177 komentarze ]


 
Timetable and a monster :)
Dodał/a Lily lub JamesPiątek, 12 Października, 2007, 15:57

Mam nadzieję, że to ostatnia notatka dotycząca Evy na tym pamie. Wy pewnie też ;) No więc, jak słusznie powiedziała AEB, szykuje się nowy pamiętnik, tym razem Evy. Mam nadzieję, że będziecie odwiedzać go równie licznie jak ten :) Nie wiem, dlaczego używam tego popapranego języka. Chyba przez nowe... rzeczy. Miłego czytania, i proszę o wyrozumiałość.
P.S. Nie wiem, czy dobrze wstawiłam tabelkę. Jeśli coś się nie zgadza, to wielki Sorrr.
Przedmiot Notatki dotyczące lekcji Godzina Prof. Sala
Obrona Przed Czarną Magią Na siódmym roku powtarzane będą m.in. Zaklęcia Niewybaczalne, uroki, czary, klątwy, obrona przed magicznymi istotami, zaklęcia i przeciw-zaklęcia, tajniki starożytnych klątw, a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeprowadzane będą praktyki, a po nich- owutemy. 900 Prof.
Abigail
Simsaly Sala nr 130,
VIII piętro
Wieży
Południowej
-------#------- ----------------------------#-------------------------- 1015 ---#--- ----#----
Zaklęcia Na siódmym roku powtarzane będą wszystkie do tej pory poznane zaklęcia: wywołujące uczucia; wywołujące sztuczne zachowania; odnoszące się do przedmiotów (rzeczy martwych), do żywiołów, do natury i do zwierząt. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy odbędą się praktyki, a po nich- owutemy. 1130 Prof.
Filius
Flitwick Sala nr 39,
I piętro,
schodami z
SW
Transmutacja Na siódmym roku powtarzane będą m.in. zaklęcia i przeciw-uroki. Uczniowie podejmą też próby transmutacji siebie, nie mówiąc już o transmutacji zwierząt i rzeczy. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy odbędą się praktyki, a po nich- owutemy. 1245 Prof.
Minewra
McGonagall Sala nr 67, III piętro, na prawo od Izby
Pamięci
---
(przerwa na obiad) --- 1300
-
1415 --- Wielka Sala
Zielarstwo Na siódmym roku powtarzany będzie sposób obchodzenia się z wszystkimi dotąd poznanymi roślinami. Uczniowie będą też poznawać nowe, tropikalne, pustynne, równikowe, zwrotnikowe i domowe rośliny zagrażające ludziom. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy odbędą się praktyki, a po nich- owutemy. 1430 Prof.
Kain Abonantey
Szklarnia nr 5, zachodnie błonia

-Tak jak ja... I większość. Obok jest reszta planów...- rzekł Remi. Rzeczywiście, pergamin się rozkładał.
-Oprócz tego masz jeszcze ONMS, eliksiry, numerologię i mugoloznastwo... A, i dwa razy w tygodniu starożytne runy... Wow... Mówię ci, nie wyrobisz... Wylądujesz w SS, jak ja 4 lata temu, w trzeciej klasie... – stwierdził, jednak z pewnym podziwem, Remus, zaglądając jej przez ramię.
-Kim ty chcesz zostać? – dodał nagle się koncentrując i patrząc na nią ciekawie, z pewnym zimnym zainteresowaniem. Roześmiała się.
-Nie rób ze mnie jakiejś psycholki...
-Trzeba było nie czytać mugolskich książek, Remi... Nie zadawałbyś tyle pytań... Co do Evy, to serio trochę tego przy dużo jak na siedemnastolatkę... Nie powiem, za dwadzieścia lat.... Ale wtedy będzie już za późno... Będziesz jakimś nie śpiącym, zrzędzącym świrem... – wtrącił Syriusz rozwalając się obok nich. Eva się roześmiała, a Lunatyk skrzywił.
-A ty czego...? Nie dość, że nos jej rozbiłeś, to jeszcze ... OMG, mam cię dość... – Syriusz się uśmiechnął i walnął po przyjacielsku Remusa w plecy.
-Spoko, Luni... Wyluzuj. Myślałem, że to ciebie kopię, i to nie w twarz...- Syriusz jeszcze raz wyszczerzył zęby. Remmy westchnął. Podał plan Syriuszowi, a zaraz potem Glizdkowi, Carmen i Joanne, którzy właśnie się dosiedli.
-A gdzie Frankie? – spytał Syriusz.
-A jak myślisz? Szpieguje Lilly albo podwala się do Jamesa. Co innego mogłaby robić w poniedziałkowy ranek, niż psuć życie tych dwojga?- rzuciła rozeźlona Carmen. Lunatyk zruszył ramionami, a Joanne i Syriusz westchnęli. Eva spojrzała zdziwiona, a do Glizdka nic nie dotarło.
-Fajny plan...- mruknęła niepewnie Jone.
-Taak, cudowny... Znowu się debil, pan „Szanujcie roślinki” się dowali...- rzuciła Latynoska.
-Profesor Abonantey. – poprawiła ją machinalnie Joane.
-Dobra, luzik... Ale ty też go nie lubisz... Nikt go nie lubi.- rzekła znudzona już Carmen. Nałożyła sobie zapiekankę.
-Kto to?- spytała Eveyn.
-Ev, a ty co...? Aha, no tak... to taki jeden sk...
-órkowaniec- dokończyła szybko Jo. Carmen zaczęła robić salta swoją kiełbaską nadzianą na widelec, zastanawiając się, jak opisać nauczyciela.
-Taak, skórkowaniec... Czepia się wszystkich i wszystkiego, szczególnie Gryfonów. To zapatrzony w roślinki, łodygi, liście i kwiaty, sproszkowane korzenie, chory po...
-papraniec...
-Taak, popapraniec... Ale przestań się wtrącać... Nie wiem, czemu ten ch...
-arłak...
-Joanne! Przestań! Wiem, że nie wolno przeklinać. Wracając do Żroślinka, nie wiem czemu Dumb go przyjął na tą posadę... Chyba tylko dlatego, że Xywequniy’a zamordowali śmierciożercy... Chętnie bym debila wykastrowała...
-Ej, spoxik Carmi... Tylko mu znowu nie podpadnij... Ten twój latynoski temperamencik utrzymuj na wodzy... – wtrącił Syriusz.
-Na wodzy utrzymuje się konie* Syriuszu. Wtedy gdy się je dosiada*...- wyjaśnił mu uprzejmie Glizdek. Remus i Ev wybuchnęli śmiechem, Syriusz się zarumienił, a dziewczyny nie wiedziały o co chodzi.
-Glizda... Albo będziesz cicho, albo cię oddam Żroślnikowi...- mruknął Syriusz do Petera.
-Kto to?- zapytał przestraszony chłopak.
-Lepiej nie wiedzieć... – podpowiedziała Carmen. Glizdek chwycił półmisek z kurczakiem i schował się pod stół.
Inni parsknęli w swoje talerze. Obok Syriusz szybko usiadła Frankie. I wtedy wszyscy zamilkli. Ze strachem spojrzeli w stronę drzwi...
***********************

[ 938 komentarze ]


 
Ogłoszenie :)
Dodał/a Lily lub JamesNiedziela, 19 Sierpnia, 2007, 10:51

Uwaga uwaga! Tak, nie mylicie się, to ogłoszenie... Tego tu jeszcze nie było :) :-| No więc... Nie poddałam się. A właściwie to Eva się nie poddała. Ona żyje (w mojej wyobraźni), i nie mogę jej zignorować. Dobija się, wręcz żąda ujawnienia. Więc... wcieliłam mój pomysł w życie. Jaki...? Niedługo się dowiecie. Na razie powiem tylko, że coś ulegnie podziałowi. Już się domyślacie...? To dobrze. Niedługo to się stanie... Przynajmniej mam taką nadzieję :). Mam nadzieję również na to, że spodoba się wam mój pomysł, że go zaakceptujecie. Pozdrawiam :)

[ 1012 komentarze ]


 
Horti + Syriusz= Hortex-wyżymaczka
Dodał/a Lily lub JamesŚroda, 27 Czerwca, 2007, 19:59

Przepraszam wszystkich którzy oczekiwali na notkę :) Wiem, że to moja wina. Wiem, że na mnie ciąży odpowiedzialność. Wiem... bez słów o mnie. Autor zawsze ginie pod swymi tekstami :) :( Notencja :
-Syriuszku? Stało się coś? –zapytała. Fakt- Syriusz miał dość dziwny wyraz twarzy: jakby się czegoś bał i jednocześnie próbował walczyć ze śmiechem. Po tych słowach jednak znów przywołał na twarz zalotny uśmiech.
-Nie słonko... To mówiłaś, że jak masz na imię?
-Hortense. Prawda, jak egzotycznie? – szybko odpowiedziała trzepocząc rzęsami, a właściwie czarnymi, grudkowanymi drążkami. Gdy się uśmiechnęła, zauważył, jak w jej dołeczkach skleja się jakaś maź. Prawie żałował, że się do niej dosiadł. Prawie...
-Noo taaak... Horti, ile masz lat? –bóstwo wyraźnie się nadąsało.
-Nie ważne. O takie rzeczy się nie pyta kobiet... To co, jesteśmy umówieni na wieczór? – Hortense znowu zatrzepotała „rzęsami”. Obiecał sobie, że nigdy się z nią nie umówi. Wygładził ręką jeansy. I... już jej nie zobaczył. Ręki. Zaklął w myślach i poprzysiągł zemstę dwóm szkaradom czającym się pod stołem...
Hortense zdziwiona uniosła brwi, lecz już po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki, błogi uśmiech. Syriusz zauważył kawałek czarnego drucika przymocowanego do jej aż za bardzo lśniącego siekacza górnego.
-Ojej... Syriuszku, nie wiedziałam, że jesteś taki niegrzeczny... –i podskoczyła lekko. Położyła rękę na jego udzie. Wzdrygnął się. Kopnął powietrze. Drugi raz-bardziej w lewo. Trzeci- w prawo. Natrafił na coś i zaczął kopać mocniej...
-Och...Mhm... Hihihi...- rozchichotała się Hortense.
-Niegrzeczny, naprawdę niegrzeczny chłopiec... – skarciła go fałszywie. Po chwili otworzył oczy. Horti miała zawiedziony wyraz twarzy.
-Już koniec? Szkoda... – Syriusz to wykorzystał. Kopnął jeszcze raz i wyszarpnął rękę. Była w czymś lepkim... To przypominało... Osh Ghad...
-Tak, szkoda, ale muszę iść po plan zajęć... Papa...- wstał. Ona też... Mrugnęła zalotnie „rzęsami”, po czym odwróciła się i dołączyła do koleżanek. Syriusz zauważył, że ma rozpiętą spódniczkę. Zebrało mu się na wymioty. Pobiegł do łazienki...
Tymczasem pod stołem Eve próbowała zatamować krwawienie. To, w co kopał Syriusz, było jej twarzą, a dokładniej – nosem. Po raz drugi tego dnia poczuła w ustach metaliczny smak krwi. Jej też zebrało się na wymioty.
–Policz do 20 i dopiero wyjdź. Nie cze...- Eve nie dokończyła, ponieważ zasłoniła usta i wybiegła z WS. Ruszyła za Syriuszem. Dogoniła go. Razem wbiegli do łazienki na drugim piętrze. Eve weszła do pierwszej kabiny i uklękła przed klo. Pochyliła się i zaczęła... W drugiej kabinie Syriusz robił to samo. Po jakiś 10 min wyszła. Zobaczyła Syriusza zarywającego jakąś pannę. Był czysty i nic nie wskazywało na to, że przed pięcioma minutami siedział pochylony nad klo 5m dalej i zwracał kiełbaski. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Podeszła do lustra i przestraszyła się własnego odbicia... była cała uwalana krwią i różowo zieloną mazią, włosy były pozlepiane w strąki... Szybko doprowadziła się zaklęciami do ładu. Potem wycelowała różdżką w Syriusza, mruknęła coś i z powrotem, po raz trzeci, ruszyła do WS. W połowie drogi spotkała Remusa. Doszli do Wielkiej Sali. Kirke, mało licząca się wśród towarzyszy J.P. dziewczyna, uśmiechnęła się do nich i wręczyła im plany. Eva podążyła za nią wzrokiem. Kirke usiadła na ziemi... wśród innych dziewczyn. Wyglądało to Jak mini obóz pośrodku marmuru. Te dziewczyny kryły się między stołem Krukonów, wnęką ściany i drogą wnęką ściany.
-Kto to? W ogóle, co to za ludzie?- spytała Remusa. Machnął ręką.
-Takie Hogwatrowe kujony... Nie liczą się... Mało kto je zauważa...- Ev uniosła zdziwiona brwi.
-No wiesz... Zbiorowisko dziewczyn z marginesu Hogwartu: kujony, vampy, nieśmiałki, tchórze, panny innej wiary lub innego pochodzenia, mało pewne siebie. Takie idiotki, których nikt nie lubi, nikt nie dostrzega i nikt nie szanuje. – brwi Evy podjechały jeszcze wyżej. Rem cierpliwie wyjaśniał dalej:
-Wiesz, Hogwart uchodzi za najlepszą uczelnię. Każdy stary chce, żeby jego dziecko ukończyło taką szkołę. No więc Dumbledore rozesłał po świecie list zawiadamiający o utworzeniu takiej klasy, w której ludzie z innych krajów mogliby się uczyć. Przyszło sporo zgłoszeń... No więc zrobili taką klasę. Ci z tych przyjezdnych, którzy mieli trochę oleju w głowie, od razu przenieśli się do domów i znaleźli w miarę normalnych kumpli. Ale reszta, wiesz, nieśmiałki, buntownice, kujony, i tak dalej, została w tej klasie. Mieszkają w najniższej partii wierzy Gryffindoru. Na parterze. O dziwo, zgłosiły się same dziewczyny... Nie dziwię się. Żeby dalej nie było pytań, powiem wszystko co wiem. Dumbledore bał się przeładowania w zamku i w następnych latach już nie rozsyłał listów. Więc takich dziwaków jest tylko jeden rocznik, tylko jedna klasa, tylko jedna grupa. Nikt nie zwraca na nie uwagi. Nawet Ślizgoni ich nie dręczą. Uważają to za sprawy poniżej swojej godności. Znam tylko imiona, słyszałem jak dziewczyny o nich rozmawiały. Jest jakaś Kirke, Chloe, Jasmine, Yong, Esperansa, Michelle, Pauliyn, Elite, Xara, Loliyei, Nesie, Hashfynnerey czy jakoś tak i Minogette. I oczywiście jeszcze trochę, o których nikt nie słyszał. I to wszystko co wiem.
-Czemu palnąłeś taki wykład? –zapytała zdziwiona. Remus się zdziwił.
-Myślałem, że cię to zainteresowało...
-Nie... Dlaczego miałabym się interesować kimś, kim nikt się nie interesuje?- zapytała zdziwiona.
-Tak mi się wydawało...Nieważne, zapomnijmy o nich. Lepiej otwórz swój plan...
**********************

[ 883 komentarze ]


 
Nie ma to jak śmiech...
Dodał/a Lily lub JamesSobota, 12 Maja, 2007, 19:32

Nie mam nic na swoją obronę. Może prócz braku prądu(wczoraj), końca roku szkolnego, tysiąca apeli i ról, narzekań rodziców (przede wszystkim na moje oceny) i ... nieważne :) Bez wstępnego bajerowania (które już było) notka. Czytajcie, oceniajcie, i jak mówi moja koleżanka "róbta co chceta" :D. Miłej lektury... :)
P.S. Notkę edytowałam. Bardziej zrozumiała (według mnie) nie może być. Przykro mi... Ale jeśli nadal nie jest zrozumiała, to mam pewien pomysł. Proszę, piszcie, czy ta notka nadal jest niezrozumiała?
P.S.2 Przykro mi, ale nie znam zamienika słowa "niezrozumiała". :)

Gdy Eva wyszła z Wielkiej Sali, zobaczyła wysokiego chłopaka z zielonymi oczami i krótkimi włosami koloru kawy z mlekiem. Odżyły w niej wspomnienia. Sean byłby w jego wieku... Właściwie ten chłopak mógłby być Seanem. Dlaczego? Bo był prawie identyczny. Wpatrując się w chłopaka jak zahipnotyzowana, przeszła kilka kroków i oparła się o framugę. Ktoś wchodzący do WS popchnął ją. Eva straciła równowagę i całym ciałem, a głownie twarzą, upadła na podłogę. W ustach poczuła metaliczny smak krwi. To z nosa ciekła czerwona strużka... Dziewczyna podniosła się. Jakiś dziwny chłopak o bladej cerze i przetłuszczonych, ciemnych włosach na widok jej twarzy (wysmarowanej krwią) wybuchnął śmiechem. Inni spjrzawszy na Eve też się roześmieli. "Sean" też na nią spojrzał i też się uśmiechnął, tak jak uśmiechali się inni pogardliwie i niechętnie.
-To ta szlama, Dzievadło... - Ev usłyszała szept "Seana". Odwróciła się, starła krew z twarzy i z powrotem ruszyła w stronę stołu Gryfonów.
Usiadła tym końcu, gdzie nikt jeszcze nie siedział. Zwiesiła głowę. "Sean by się tak nie zachował" - pomyślała. Siedziała i myślała, jaki byłby jej brat... Gdyby żył.
-Wspaniały- usłyszała. Obok niej rozwalili się jacyś jedzący kurczaka chłopcy. Znała tylko jednego, a właściwie nawet nie znała, tylko widziała kilka razy i wiedziała też, że był kumplem Jamesa.
Chłopak ten był bardzo przystojny. W jego stronę zerkały prawie wszystkie dziewczyny obecne na sali.
Drugi był średnio przystojny o ciemnych blond włosach i roztargnionym, inteligentnym spojrzeniu.
Trzeci był, co tu dużo gadać, mały, gruby i brzydki. I to właśnie on wydał westchnienie rozkoszy nad kurczakiem, którego właśnie zajadał.
Ciemnowłosy przystojniak od razu zaczął do niej startować. Blondyn spoglądał wymownie w sufit.
-Hey baby... Możemy się przyłączyć? - zobaczyła błysk jego białych zębów i rzucone jej zniewalające spojrzenie. Zanim zdążyła odpowiedzieć, rzekł szybko :
-Nieważne, że nas nie znasz. Zaraz poznasz... Jestem Syriusz, dla przyjaciół Syri, a dla dziewczyn- możesz się dowiedzieć wieczorem... - rzucił jej jeszcze jedno przeciągłe spojrzenie.
-Ten tu- wskazał na blondyna -to Remus , stary mol książkowy, kujon, i ogólnie nieciekawy gość. Aha, nienawidzi zdrobnień swojego imienia. Tamten niewychowany żarłok i spaślak to Peter, albo po prostu Glizda ili Glizdogon.- Eva zaskoczona spojrzała na Syriusza. Puścił do niej oko. Potem kolejno spoglądała na resztę. Remus był wyraźnie znudzony, tylko kiwnął jej głową. Uśmiechnęła się przyjaźnie. Potem spojrzała na Glizdka - poza kurczakiem nie widział świata. Na końcu uśmiechnęła się ironicznie do Syriusza.
-Dzięki, SYRIUSZU. Baby to możesz mówić do Glizdka, na pewno po takim zwrocie będzie chciał się wieczorem dowiedzieć, jak mówią na ciebie dziewczyny. I nie tylko one...- skutkami tych słów było:
Syriusz się skrzywił i zdjął rękę z oparcia ławy na której siedziała Ev.
Remus parsknął swoim kurczakiem i spojrzał na Ev z uznaniem i jakby z podziwem.
Peter spalił cegłę i bąknął:
-Ale ja wiem jak na Syriusza mówią dziewczyny... Widziałem jak Mimi, oczywiście niechcący... no wiesz, jak się tego... No i zanim zdążyłem schować się za filarem, to usłyszałem coś mniej więcej tak : Mój włochaty wierzchowcu... dosiądź mnie... A później...
-Dobra Glizdek, dzięki za tę wizję porno... Ale skończ już z tym, bo ja ci coś przypomnę... przerwał mu Syriusz. Był bardziej czerwony od Glizdka, a to już nie lada wyczyn. Remus spadł z ławy, i teraz tarzał się pod stołem ze śmiechu. Glizda miał bardzo rozmarzony wyraz twarzy. Pewnie przypominał sobie, co było po dosiadaniu... Może ujeżdżanie ?
Eva wyszczerzyła zęby i zaczęła znęcać się nad Syriuszem:
-Czemu ? Już zaczynało robić się ciekawie... Glizduś, co było dalej? -ale zanim Glizdek zdążył odpowiedzieć, Syriusz włożył mu do rąk półmisek z zapiekankami i wepchnął biednego grubaska pod stół.
-Jedzcie tam, niewdzięcznicy... Tam miejsca wasze... A tobie, Glizdo, już nigdy nie załatwię żadnej dziewczyny! - rzucił Syriusz do dwójk siedzącej pod stołem, schylając się. Okazję wykorzystał Lupin i wciągnął Syra pod stół.
-Ty, ja nie wiedziałem, że wierzchowce są włochate, myślałem, że mają sierść...- wykrztusił Remus, dusząc się (śmiechem).
-Chyba, że Mimi zaglądała im w intymne części ciała...- Ev opuścił zły humor i dosiadła się do Remusa. Teraz ona dręczyła Syriusza.
-Ale kogo może dosiąść wierzchowiec, i to włochaty? Jakiegoś smoka? Myślałem, że to wierzchowca się dosiada?- to znowu Remus.
-Ty, bo to nowa rasa jest... Włochaty wierzchowiec dosiadany...- rzuciła Ev.
-Raczej dosiadający... -odpalił Remmy. Syriusz jęknął, wyszarpnął się Remusowi, wyczołgał się spod stołu, otrzepał się i usiadł na ławce, jakieś 5 m od reszty. Rem i Ev przybili piątki i dali upust tłumionemu śmiechowi, wybuchając nim (śmiechem).
Glizdek siedział na podłodze w pozycji kwiatu lotosu i mruczał coś jakby "Proszę..."... Fioletowej i Remmy'emu już przeszło. Próbowali się podnieść. Ale gdy usłyszeli pomruk Glizdka, zwalili się plackiem na podłogę. Nie mogli wytrzymać (ze śmiechu). Po chwili (jakieś 5 min) im przeszło...
-To było naprawdę dobre...-rzucił Rem siadając obok Glizdka. By zmieścić się pod stołem, musiał się garbić.
-Noomm... Musimy to kiedyś powtórzyć.-dodała. Wyprostowała się. Czubek jej głowy dotykał stołu.
Glizdek doszedł chyba do orgazmu, bo maltretując zapiekankę, zaczął się trząść. Para siedząca obok niego spróbowała się opanować, ale im nie wyszło...Znowu wybuchnęli śmiechem.
W przypływie natchnienia Eva pociągnęła Rema za ramię i wskazała na dwie pary nóg (jedna w szerokich, modnych jeansach i trendy adidasach, a druga w szpileczkach) i kłapnęła ręką, udając paszczę i przywołując na twarz błogi wyraz. Rem zrozumiał o co jej chodzi i na czworakach posunęli się w stronę nóg...

To jeszcze Syriusz :)

Melisha

[ 877 komentarze ]


 
Są takie chwile w życiu, kiedy trzeba zaakceptować teraźniejszość ...
Dodał/a Lily lub JamesSobota, 31 Marca, 2007, 13:51

Nowa notka... sorrki, że tak późno ją daję... Jak dobrze pójdzie, to jeszcze jedną dam w Święta. Mam nadzieję,że ta notka jest zrozumiała:)
Eva weszła do WS . Widziała ukradkowe spojrzenia rzucane w jej stronę . Pełne były wrogości i odrazy . Uśmiechnęła się dziarsko i usiadła między jakąś miło wyglądającą parą w jej wieku .
-Hej ! Jesteś Eva , tak ??
-Noom ... A wy ??
-Frank Longbottom i moja dziewczyna , Alice Bell ... – uśmiechnął się do blondwłosej .
-Widzę ... Fajnie razem wyglądacie , jako para ... Macie może już swoje plany zajęć ?? - zapytała rozglądając się po sali . Przecząco pokręcili głowami .
-To może pójdę i załatwię je u McGonnagall ??
-Poczekaj , pójdę z tobą ... - krzyknęła entuzjastycznie dziewczyna . Wstając z wielkim rozmachem, łokciem zepchnęła ze stołu półmisek z kiełbaskami .
-Ojej ...
-Dobra , idźcie już , naprawię to ... - zaofiarował się Frank . Alicja uśmiechnęła się do niego . Eva wyczytała w tym uśmiechu podziękowanie i zawstydzenie .
Po chwili lawirowania między stołami zatrzymały się przed stołem nauczycielskim . Zdziwiona takim zachowaniem nowej uczennicy profesor McGonnaggal wstała i podeszła do nich .
-Taak , panno Bell ??
-No bo my ... Tego ... eee ... chciałyśmy ... no ... -zająknęła się panna Bell .
-Prosić panią o swoje plany zajęć . - gładko dokończyła Eve . Napotkała dziękczynny wzrok Alice .
-Taak , właśnie taak .. - przytaknęła Alicja .
-No więc , panno Aniston , wasze plany właśnie się rozdają . McGonnagall trochę zdziwiona , i trochę zła , że odciągnięto ją od posiłku w tak błahej spawie , wskazała ręka na stół Gryffindoru .
-Och ... Acha .. To my ... Teges ten ... Chyba ...- Alicja znowu się zająknęła . Próbowała odpowiedzieć , ale jak zwykle się jej nie udało .
-Pójdziemy już . Taak , myślę , że już pójdziemy ... Dziękujemy ... - dokończyła znowu Ev . Pociągnęła Alice w stronę stołu Gryfonów . Ruszyły .
-Czemu się tak jąkasz ?? Przecież ona wcale nie jest taka zła ... -powiedziała Eva do Alicji. Nie chciała obrazić nowej koleżanki , ale na miłej, pyzatej twarzy nowo poznanej dostrzegła rumieniec wstydu .
-Mam tak , gdy się denerwuję ... - mruknęła blondynka
-Aha ...Przepraszam , nie chciałam ... Jak ja się denerwuję to najczęściej robię z siebie idiotkę ... :D - wyjaśniła Ev . Alicja spojrzała na nią z niedowierzaniem . Fioletowa kiwnęła głową . Uśmiechnęły się do siebie .
-Wiesz co ?? Pójdę już . Zobaczymy się później , OK ?? -zapytała Eva .
-Jasne - mruknęła Alicja i usiadła obok Franka .
-I co ?? - zapytał od razu .
-Jest fajna . Odważna , miła , nawet mi pomogła . Ogólnie , na pewno jest COOL .- Uśmiechnęli się do siebie i odprowadzili wzrokiem do drzwi dziewczynę z fioletowymi włosami . Po chwili Eva wróciła . Usiadła sama na drugim , pustym jeszcze końcu stołu . Zwiesiła głowę . Alicja chciała do niej podejść , ale Frank ją powstrzymał .
-Wiesz , są takie chwile w życiu , kiedy musisz zaakceptować i pogodzić się z tym co było , jest i będzie ... po czym objął swoją dziewczynę i wyprowadził ją z sali .
*******************************

[ 906 komentarze ]


 
Epilog część druga ... :)
Dodał/a Lily lub JamesSobota, 17 Marca, 2007, 17:20

To zapoznanie . Na nowo . Z tymi samymi i dwoma innymi postaciami . No więc na początku wstawiłam Lilly , Rogasia z Doliny Roztoki , Łapę , Luniaczka , Glizdę i Frankie . Teraz znowu oni , ale razem z Carmen ( na życzenie GarenMD ) , z Jo i z Evą .

Panna Lillyanne Evans - pochodzi z niemagicznej rodziny , takie prąbańce jak Malfoy nazywają ludzi jej pochodzenia "szlamami" :-P . Jest to osóbka nie rzucająca się w oczy , raczej szara myszka zachukana i przekonana o ABSOLUTNYM triumfie nauki nad urodą i wyglądem zewnętrznym ... Niesłusznie , niesłusznie . No więc Lilly , jak nazywają ją znajomi , ma długie , piękne rude kręcone włosy które notorycznie rozprostowuje pod namową koleżanki . Ma 166 cm wzrostu , co jak na siedemnastoletnią dziewczynę jest niewiele . Jest raczej szczupła , choć bujnych kształtów :D:D:D . Jej skóra jest barwy porcelany , ale który mężczyzna (oprócz Jamesa ) zauważył to ?? Rada : faceci , przyglądajcie się dziewczynom , bo niewiadomo co która ukrywa pod kotarą włosów spadających na twarz , jak w przypadku Llly . Charakterek ... Lilly ma go po ojcu : raczej spokojny , chodź gdy jej osoba się rozzłości to lepiej nie zbliżać się do niej przez około godzinę . Dziewczyna ta jest piękna . Brzoskwiniowa cera , tycjanowskie włosy , zgrabna sylwetka ... Ale ona tego nie dostrzega . Za to jej koleżanka tak . I próbuje to piękno w Lilly stłamsić przez swoją głupią zazdrość . Dzięki niej Lillyanne nosi stare , szarobure , powyciągane ciuchy siostry . Brawo , dzięki Ci , o koleżanko :-P
Poświęca się nauce , ale niedługo polubi taniec i muzykę . Będzie uwielbiała rysować . Ulubiony przedmiot to Eliksiry .

Pan Rogaś z Doliny Roztoki , innym znany jako James Potter z Doliny Grodricka lub jako Rogacz. Ksywkę tę zyskał dzięki aktywnemu uczestnictwu w bandzie psującej wszystko , co spotka na swojej drodze , za nic mającej regulamin szkolny , zaśmiecającej szkolne korytarze doprowadzając przy tym młodego woźnego , pana Flycha , do szewskiej pasji , i wyznającej zasadę " Reguły są po to , żeby je łamać " , czy raczej "Zasady regulaminu szkolnego są po to , żeby je łamać" . Banda ta w środowisku uczniów znana jest jako Huncwoci , a przez złośliwych lub inteligentnych nazywana Hunćwokami . James jest chłopakiem dobrym , tylko jeszcze nie "wyhasanym" i niewyżytym . Ma cudowne , wielkie orzechowe oczy okalone długimi rzęsami * w których kocha się połowa dziewcząt z Hogawartu . Nosi okulary , ma średnio opaloną twarz , za to jest wysoki i ma szerokie bary :D:D:D . Sławę zyskał nie tylko dzięki wymienionemu już uczestnictwu w Huncwotarium , ale też dzięki brawurowym popisom na boisku : jest najlepszym szukającym Gryffindoru od ponad stu lat, i słusznie . Swoje umiejętności wykorzystuje skrzętnie , byleby jak najbardziej się popisać i wzruszyć serce Lilly , którą kocha niezmiennie , nieprzerwanie i płomennie od ponad 6 lat . Niestety jego wysiłki na boisku , a także urodę docenia tylko jego dość liczny funclub . A szkoda, szkoda ... James lubi się popisywać , zaimponować , być docenianym i chwalonym . Lilly jako jedyna objechała go ostro już na samym początku ich znajomości , tym samym zwracając jedo uwagę . Dotąd przeklina ten dzień ... James docenił ją i od tamtego czasu próbuje zdobyć jej serce , niestety nadaremnie . Lilly nie obchodzą jego wyczyny na boisku , a już otwarcie potępia działalość Huncwotów . Niestety , tak jak żadna dziewczyna nie jest w stanie oprzeć się jego oczom , tak i ona boleje nad tą "przypadłością" , dlatego jak ognia unika patrzenia w nie . Wracając do Jamesa , oprócz tego , że jest troszeczkę próżny , do tego nie za bardzo lubi się uczyć , za to uwielbia przygody i życie na krawędzi . Jest słowny i obowiązkowy , chociaż niezbyt punktulany ... Ale jego cechy ulegają zmanie . Dzięki komu , lub czemu ?? Lilly ?? Evie ?? Nieudanej miłości ?? Przyjaciołom ?? Dorastaniu ?? Perspektywie ostatniego roku w szkole ?? Czy może sam odkrył , że nie jest doskonały ?? Na to pytanie odpowiedź zna tylko on ...
Jego pasją jest latanie na miotle , czy raczej rola szukającego , no i Lilly . Ulubiony przedmiot to OPCM , latanie i Zaklęcia .

Pan Remus John Lupin ... Jego charakter jest dosyć złożony , nawet jak na siedemnastolatka . Jest mieszańcem , to znaczy w czasie pełni zamienia się w wilkołaka . To bardzo utrudnia ma życie ... Ale od pewnego czasu w tych trudnych okresach pomagają mu przyjaciele . Jak ?? Dla niego stali się nielegalnymi animagami . Trudne przeżycia zamieniły się we wspaniałe przygody ... Remus to docenił i wiedział , że już pewnie nigdy nie znajdzie sobie takich przyjaciół jak James , Syriusz i Glizdogon . Także na pewno bardzo przeżyje śmierć dwóch z nich i zdradę trzeciego ...
Wracając do jego charakteru , jest raczej spokojny i cichy , ale lubi się zabawić . Niestety przyjaźni się z Syriuszem . Niestety . Niestety od ponad roku Syriusz się zmenił . Niestety na gorsze . Nie robi nic innego od podrywania dziewczyn i dyrygowania Remim . Remus zaczyna mieć tego dość . W końcu się zbuntuje ... Tylko kiedy ??
Ostatnio Remus ma wielkiego doła . Traci przyjaciół - Syriusz tylko podrywa dziewczyny , poucza i dyryguje Remusem . James nie ma dla niego czasu - w końcu jest kapitanem drużyny quiditcha , próbuje rozkochać w sobie Lilly i poświęca się swojemu funclubowi . Peter ... Znika na całe godziny , nikt nie wie gdzie ... Ale ostatnio poznał Evę . Z nią odżywa i odzyskuje chęci do życia . Żadna miłość , po prostu przyjaźń . Ale jaka !!! Wielka , i oby wieczna ... Zaczyna też bliżej poznawać Lilly . Nie wiadomo jeszcze , czy się zaprzyjaźnią ...Ale to byłoby bardzo dobre rozwiązanie dla nich obojga .
Remusem targają silne emocje ... Rok temu podjęli się stworzenia Mapy Huncwotów . Inni członkowie tej grupy chyba zapomnieli o przysiędze . Tylko nie Remus .Sam próbuje ją stworzyć . Czy mu się uda ?? Taak , ale tylko z pewną pomocą ...
Lubi : się uczyć ; spokój ; siedzieć w bibliotece .Uwielbia czytać . Kocha wszystkie przedmioty .


Panicz Syriusz Black ... Czy może raczej : "Łapa" ?? To bez różnicy ... Syriusz ... Jego charakter , zachowanie ... Musiałabym opisać od początku ... Ale dlaczego nie , przecież mamy czas ... ??
" - Carmen !! Hej , poczekaj ... Co jest ?? - zdyszany Syriusz Black dogonił swoją dziewczynę , Carmen Alibrandi , na samym końcu korytarza , gdy już ginęła w mroku . Przystanęła . Spojrzała na zdyszanego ( w końcu biegł przez 5 pięter ) , lecz szczęśliwego Syra . Uśmiechnął się do niej przepraszająco .
- Carmi !! Co się dzieje ?? Albo co się stało ?? Powiedz , hm ... ?? - mruknął w jej włosy , przytulając ją . Westchnęła ... Ciemność gęstniała . Stali razem w pustym korytarzu milcząc . W końcu Carmen odepchnęła lekko Łapę i odsunęła się od niego . Pokręciła głową .
- Prosiłam cię tyle razy , żebyś nie nazywał mnie Carmi . I nie myśl sobie , że jak się do mnie uśmiechniesz , to ci wybaczę ... - ruszyła . Syriusz przez chwilę stał zdezorientowany, lecz później znów ją dogonił .
- Ale co mi wybaczyć ... Carmen ??
-Nie wiesz ?! - krzyknęła . Pokręcił głową , a jego twarz przybrała smutny wyraz . Carmen się tym nie przejęła .
- Gdzie byłeś ??
- Nie mogę ...
- Powiedzieć ? Nie możesz czy nie chcesz ?? Nie powinno tak być , wiesz ?? Okłamujesz mnie ... Kto wie , czy nie masz kogoś innego ...
- Ale Carmi ...
-NIE NAZWYAJ MNIE TAK !!! Nie jestem jakąś zabawką , którą możesz sobie odstwaić , gdy ci się znudzi ... A ty tak właśnie robisz ... Okłamujesz mnie ... Przepadasz na całe godziny i nikt nie wie , co się z tobą dzieje ... Zamiast ze mną , czas wolny spędzasz na szlabanach ... Jedziesz na samych N albo Z ... Gdzie twoje ambicje , Syri ?? Gdzie ?? Co się z nimi stało ?? Co się z TOBĄ stało ?? - odwróciła się i pobiegła korytarzem . W świetle pochodni w jej oczach zobaczył łzy . Puścił się za nią biegiem . Dogonił ją po kilku metrach ...
- Carmen ... Nie traktuje cię tak ... Po prostu nie mam czasu...
- Na nic . Na mnie , na naukę , na bycie ... Tylko na te beznadziejne szlabany . Syriusz , nie wyrobisz tak długo . Ile testów ostatnio zawaliłeś ?? Ile razy nie przyszłeś na randkę ?? Ile szlabanów dostałeś ?? Ile godzin spędziłeś na tych beznadziejnych dowcipach ?? Ile ??? - Syriusz czuł , jak cały świat wali mu się na głowę . Chciał stamtąd uciec , schować się gdzieś , gdzie nie będzie mógł oglądać zapłakanej twarzy Carmi . Jej łzy .. Łzy wylane PRZEZ NIEGO były zbyt bolesnym widokiem . A przecież czuł , że jest gotowy ... Że może się z nią związać ... Więc co poszło nie tak ?? CO ??
- Czy my ... ??
- Tak , myślę , że tak będzie najlepiej ... - i odeszła . Nie gonił jej . Po co ?? Szedł ciemnymi korytarzami nie wiadomo dokąd ... "
Carmen była pierwszą dziewczyną Syriusza . Pierwszą , z którą chciał się związać . Doszła do ich klasy właśnie w piątym roku . Chodzili ze sobą jakieś ... dwa tygodnie ?? Ich zerwanie dla Syra było wielkim ciosem . Ogromnym . Nie pozbierał się po nim . Dotąd ... Jak to możliwe , że teraz uchodzi za Króla Ironii i Satyry ?? Przecież kiedyś był normalnym , prawda - trochę lekkomyślnym i niewyżytym - ale w miarę normalnym chłopakiem .
Ma 187 cm wzrostu , ciemne włosy spadające na czoło , szerokie bary , śniadą cerę , jest wysportowany . To Carmen zaszczepiła w nim żyłkę do sportu ... Prawie wszystko , co teraz robi , ściągnął od Carmen . Prawie ...
Teraz obchodzi go tylko sława , dziewczyny i ... dziewczyny . Naukę zawala , niewiadomo w ogóle jak pozdawał wszyskie testy i przeszedł do następnych klas . Fakt , jest przystojny - i skrzętnie to wykorzystuje . Ale nie jest nieczułym draniem . Gdy zrywa ze swoją aktualną dziewczyną zawsze wychodzi na to , że to jej wina . Ale zmieni się . Na lepsze ...
Przeraźliwie zazdrości Remiemu . Czego ?? Zdolności , talentu , łatwości nawiązywania kontaktów , dobrych ocen i równie dobrych relacji z profesorami , a nawet przyjaźni z dziewczynami ... Taaak , ten wielki Król Ironii zazdrości swojemu biedniejszemu i brzydszemu koledze dziewczyn . Bez sensu ?? Nie dla niego ...
Jego pasją oprócz dziewczyn są jeszcze zwierzęta , a ulubiony przedmiot to ONMS .

Carmen Alibrandi de la Vega - włosko - latynosko - amerykańskiego pochodzenia . Piękna dziewczyna . Wręcz idealna uroda . Charakterek ... Latynosko - włoski . Wybuchowy ... Zadziorny ... Żywiołowy ... Dynamiczny ... Radosny ... Żartobliwy ... Ona nigdy nie umie usiedzieć 20 minut w jednym miejscu ... Jest taka jak jej charakterek ... Będzie przyjaciółką Lilly .Na razie są kolażankami i śpią w jednym dormitorium . Zna się na modzie . Jest raczej dobra w nauce . Była dziewczyna Syriusza . Ma ciemne ( nie czarne tylko ciemne ) , długie lekko faliste włosy , ciemnobrązową skórę , zielone oczy w których igrają zielone ogniki radości i idealną , wysportowaną sylwetkę , 171 cm wzrostu . Lubi żarty , imprezy , czasami spokój . Kocha muzykę i taniec . Jej ulubiony przedmiot to Transmutacja i Astronomia .

Joanne Sara Campbell - Jest dosyć ładna , ale nie lubi tego podkreślać . Ma 179 cm wzrostu , czarne jak smoła , proste do ramion z czerwonymi refleksami włosy , chłopięcą sylwetkę , brzoskwiniową cerę i zielone oczy . Kocha sport - biegi i latanie na miotle . Uwielbia przebywać w bibliotece lub na świeżym powietrzu . Kumple mówią na nią Jo . Lubi czytać , jest spokojną kujonką , nikomu nie przeszkadza , nie rzuca się w oczy . Przeciwieństwo Carmen , a jednak się przyjaźnią . Najczęściej nosi ciuchy kolegów z tego samego roku . Często przebywa z nimi i Carmen , tylko że ona w przeciwieństwie do przyjaciółki ich nie zarywa . Jej ulubiony przedmiot to latanie , Zielarstwo i Starożytne Runy .

Peter Pettigrew - gruby , brzydki chłopak .Ma 167 cm . Nie jest zbyt dobrym czarodziejem . Ostatnio znika na całe godziy , nikt nie wie co się z nim dzieje . Jest jednym z Huncwotów . Przy pierwszym spotkaniu dużo ludzi porównuje jego wygląd do wyglądu szczura . Zawsze włóczy się za innymi Huncwotami , to jego idole . Ale to się zaczyna zmieniać .

Francis Kirsten Longoria - ładna dziewczyna . Ma wielgachne fiołkowe oczy , porcelanową cerę , 169 cm wzrostu , koiece kształty , i ciemne , długie proste włosy i ... paskudny charakterek . Ale o tym później ... Nie jest kujonką , po prostu lubi się uczyć . Jest zakochana w Syriuszu . Nie lubi tłumu i szarości jesiennych dni . Jest spokojna , ale łatwo ją rozzłościć . Jej pasją jest nauka . Ulubiony przedmiot to ... Historia Magii !!! Niestety jest też przeraźliwie zazdrosna o urodę jednej ze swoich kumpel . Tylko której ?! Ma też fioła na punkcie regulaminu szkolnego . Nigdy nie złamała żadnego przepisu . Dostaje furii gdy widzi , że ktoś go lekceważy . Wszyscy myślą , że to ona powinna być prefektem , a nie Lillyanne . I tu się mylą ...

Eveyn Aniston - inaczej Eva , Eve , Ev , Evi , Fioletowa . dlaczego Fioletowa ?? To kolor jej włosów . Są długie do pasa , fioletowe ze złotymi pasemkami . Ma 176 cm i chłopięca figurę podobną do figury Jo . Wogóle z wyglądu podobna jest do Jo : też nosi ciuchy jak ona . Ale Evi ma fioła na punkcie mydełek i kadzidełek ... Uwielba je i kolekcjonuje .
Poza tym jest z rodziny charłaków . Jej rodzice są charłakami , a brat ...
Dużo w życiu przeszła . Jest rozrywkowa , ale charakter ma spokojny i raczej tajemniczy . Nie lubi o sobie mówić , za to kocha słuchać . Pomaga rozwiązywać problemy różnym ludziom ... Niestety nie jest akceptowana przez większość . Nie przejmuje się tym .
Skrywa wiele tajemnic ...
Ludzie do niej lgną by się zwierzać .
Ostatnio jakoś dużo nieszczęść jej się przytrafia . Czy to jest przypadkowe ??

[ 831 komentarze ]


 
Jak dobrze mieć funclub ... :D:D:D
Dodał/a Lily lub JamesPiątek, 02 Marca, 2007, 15:51

Hi everyone . Notka , ah , notka ... Na pomysł wpadłam dzięki mojej klasie , a właściwie niektórym "dziewczętom" z niej ... :D:D:D No więc ... notka :
*********************
I ... spadł . Jego funclub zaraz go otoczył .
- Odsuńcie się , trzeba mu zrobić oddychanie usta -usta -usłyszał jakby przez szybę .Uchylił jedno oko . W jego stronę zbliżała się na oko piętnastoletnia dziewczyna . Była ohydniejsza nawet od Filcha ... Już stąd widział wielgahny pryszcz na czole pod grubą warstwą makijażu zlepiającego się w grudy ... I obcisłe , brzydkie ciuchy , jakby za małe na nią . Spróbował się podnieść ale tylko stęknął głowa ciążyła mu , jakby napełniona kamieniami . Dziewczątka cmoknęły , doceniając jego wysiłki .
- Nie , wiesz ... Chyba nie trzeba ... Zaraz się podniosę ... Tylko nie ty ... - mówił coraz ciszej , coraz bardziej przerażony . Ohydztwo ciągle się do niego zbliżało ... Położył głowę na kamiennej posadzce czekając na najgorsze ...
- Majaczy - stwierdziło rzeczowo O i podeszło bliżej . Do Jamesa dotarło , że TO COŚ go POCAŁUJE ... Z przerażenia zabrakło mu tchu ... O schyliło się nad nim i ...
- Dzięki , ale wystarczy tego altruizmu . -jakaś inna dziewczyna odepchnęła O . James otworzy oczy . Ta nie była taka zła ,była nawet ładna ... Uśmiechnął się zachęcająco ... Dziewczyna uniosła brwi i pokręciła głową . Wyjęła różdżkę , mruknęła zaklęcie a głowa Jamesa znów odzyskała dawną wagę równą zeru . Wzięła go pod ramię i posadziła na schodach .
- Naturalnie , koniec akademii !! Rozchodźcie się , o niewiasty , by wbić , napełnić swe mózgi ulotną wiedzą i zamknąć ją tam , w czeluściach umysłów !!! -krzyknęła zapalczywie jego wybawicielka . Niewiasty spoglądały na siebie z głupimi minami . W końcu O otrząsnęło się z szoku .
- Że co ?? - zapytało . Jamesa mógł przysiąść , że w oczach ładnej dziewczyny zobaczył rozbawienie i zadowolenie , ale nie wiedział z czego .
- Jestem Camilla Vane , jestem ... to znaczy prowadzę funclub Jamesa Pottera . I chcę ...
- Pocałować go ... podpowiedziała wybawicielka Jamesa .
- Pocałować go ... Nie , uratować go !! - Camilla spaliła cegłę . Dziewczątka spojrzały na nią nieufnie .
- No nie !! Zgłaszam protest !! Jak mogłyście , o niewiasty boże , osobę tak niezrównoważoną , banalną i zdemoralizowaną wybrać na przywódczynię tak szanowanego przedsięwzięcia !! Przecież ona chce wam , o drogie współczłonkinie , zabrać - tu klepnęła Jamesa w policzek
- To cudo sprzed waszych pięknych , arystokratycznych nosków !! Żądam natychmiastowej rady Zarządu i wyborów na zmianę przewodniczącej , aby ją obalić !! I ustawcie też Radę Nadzorczą , przecież to znane zgrupowanie !! Chodź -tu wypchnęła pierwszą z brzegu odtapetowną lalę na swoje miejsce .
- Będziesz prowadzić głosowanie , do dzieła !! Tylko niczego nie sknoćcie !! A ja zaprowadzę wasze bożyszcze do naszej cudownej uzdrowicielki , by jurto o piętnastej mogło pojawić się na zebraniu walnym rządu !! - i popychając Jamesa przed sobą , zostawiły niewiasty same sobie ...
******************************
James dusił się ze śmiechu . Popatrzył na swoją wybawicielkę . Była bardzo ładna : wysoka , opalona , jasnowłosa , o łagodnych ( ??? ) fioletowych oczach .
- Ty tez należysz do mojego funclubu ?? - spytał .Dziewczyna uśmiechnęła się i pokręciła przecząco głową .
- Jak masz na imię ??- zapytał z zaciekawieniem
- Hmm . Samantha ...
- To było świetne !! Nie rozumiały co drugiego słowa !! Dzięki ci , Samantho !!! - Sam znowu się uśmiechnęła . James nachylił się , i cmoknął ją w policzek . Na jego nieszczęście ..
- Rogaś , ale z ciebie ogier !! Niedługo ci trzeba będzie ksywkę zmienić ... - Sam odskoczyła od Jamesa i dała mu w twarz . Syriusz uniósł brwi . Dziewczyna wkurzyła się . Podeszła do Syriusza z palcem wycelowanym jego pierś .
- To przez ciebie !! Gdybyś go chronił , nie musiałabym interweniować !!! Ale i tak było zabawnie ... - spojrzała na Jamesa , on na nią i zachichotali . Sam spoważniała .
- Oh , James ... Jaki z ciebie idiota ... - Pottera zatkało . Syriusza też .
- No co ?? Nie poznajecie mnie ?? - przecząco pokręcili głowami . Sam zacisnęła powieki i ... przed nimi stała Carmen .
- Eva mnie tu przysłała . Sama nie mogła przyjść , miała coś do załatwienia . Dobra byłam , co ... ?? - i odeszła . Chłopcy patrzyli za nią .
- Noo , co się tak gapicie , Przecież dobra była !! Proposem : ruszcie się do WS , bo wam wszystkie kiełbaski zjedzą ... - usłyszeli . Próbowali zlokalizować usłyszany głos , ale bez skutku . Po chwili Syriusz zobaczył rąbel szaty znikającej za rogiem korytarza prowadzącego do WS . Bardzo pognieciony rąbek ...

[ 1054 komentarze ]


 
Przyjacielska pomoc
Dodał/a Lily lub JamesPiątek, 23 Lutego, 2007, 15:20

Po pierwsze dziex za komenty :) . Oto nowa notka , już bez dedykacji , Sami wiecie , jak jest :) ********************
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem . Uśmiechnął się miło , co nie pasowało do jego wyglądu zimnego arystokraty .
-Cześć ... Jesteś Eveyn , tak ?? Znasz tu już kogoś ??zapytał . Mimo wyglądu postanowiła z nim pogadać .
- Taak ... Znam już Jamesa Pottera , Carmen , Joanne , Frankie i Lilly z mojego roku . Są fajni .... A ty masz tu przyjaciół ?? zapytała
- Noom ... Samych Ślizgonów . Nie wiem czemu , ale mieszkańcy innych domów niezbyt nas lubią ...
- Ooo . Czemu ??
- Nie wiem . Ale nieważne . Idziesz do WS ??
- Niee . Jest jeszcze wcześnie . Rozejrzę się po Hogwarcie . Pójdziesz ze mną , ... spojrzała na niego pytająco .
- Lee ... Taak , jasne ...
- Lee ?? Nie pasuje ci to imię . Pasowałoby ci ... – przyjrzała mu się . Spalił cegłę .
- Hmmm . Jasne , wręcz lniane włosy ... Jasnobłękitne , nie : lazurowe oczy ... Nie wyglądasz miło , ale w twoim wypadku to tylko pozory . Nie wiem , zastanowię się ...- widząc jego skrzywioną twarz , roześmiała się . Po chwili on też to zrobił . Nagle coś poczuła .
- Poczekaj tu -rzuciła . Pobiegła kilka kroków wstecz , i zatrzymała się przed jakąś klasą .Przekręciła klucz w drzwiach i uchyliła je . Zobaczyła obezwładnionego Jamesa z głową pod ławką . Uśmiechnęła się , wyjęła różdżkę i wymruczała zaklęcie .
- DZIĘKI , ANISTON . -Potter podbiegł do niej i poklepał ją po plecach . Jak kumpla .
- Spoko . Lilly ?? -zapytała . Kiwnął głową , strapiony .
- Chodź , przedstawię ci kogoś . -pociągnęła go na korytarz . Był pusty .
- Ooo ... Poszedł sobie ... Szkoda ... - bąknęła . Potter wyszczerzył zęby . Walnęła go w żebra . nawet się nie skrzywił .
- Na kogo czekałaś ??
- Na Lee . Taki Ślizgon z siódmej klasy ...
- Ślizgon ?? Nie znam ...A tak w ogóle , to jak mnie znalazłaś ??
- Przeczucie .
- Ale ... To niemożliwe .
- Taak , to jest możliwe . Ale nie w moim przypadku .
- No więc??
- Chyba mam to po prababce . Tak mówi moja siostra Sybilla . Tylko że ona jest bardziej uzdolniona w tym kierunku .
- Co ty ... ??
- Moją prababką była Sybilla Trelawney . Jestem jej prapra czy coś tam wnuczką . My dwie , Sybilla i ja mamy trochę jej daru .
- Ale ty jesteś Aniston , nie Trelawney .
- Jestem z rodu Trelawney'ów . Ale moja mama rozwiodła się z ojcem charłakiem . On bardzo lubi magię , mimo to postanowił żyć w świecie mugoli . Ale otacza się magicznymi przedmiotami . Ja jestem z nim i jego mugolską żoną Rose , a Sybi mieszka z mamą i jej mężem . Nowym .
- Wszyscy u ciebie mają ten dar ??
- Nie . Tylko ja i Sybill .
- Ona jest tu , w Hogwarcie ??
- Jasne . Od pierwszej klasy .
- Zaraz ... Sybilla Trelawney ... Sybilla Trelawney .. TA Sybilla Trelawney ?? Taka ... Dziwna ??
- Taak . Dokładnie ta .
- To dlaczego ... -dalsze słowa Jamesa utonęły we wrzasku Irytka .
- POTTER MA NOWĄ DZIEWCZYNĘ !!! POTTER I DZIEVADŁO !!!
- Iryt ! Zamknij ryj , bo jak nie , to ... ; James przerwał . Na końcu korytarza zobaczył przygarbioną postać z tłustym włosami omiatającymi twarz . Dopiero po chwili rozpoznał Snape'a . Eve nie widziała twarzy nieznajomego , ale po minie Jamesa i chichocie Irytka poznała , że to ktoś nieznyt lubiany czy towarzyski . Ale najpewniej wróg Jamesa . Nie myliła się .
- Spadaj , Smark ... Aha , i jak komuś powiesz co widziałeś , to zrobię ci coś więcej niż wykastrowanie . - chłopak przez chwilę rozpatrywał sytuację , lecz po chwili odszedł .
- Kto to ??
- Hmm ?? Aaa . to Smarkerus . To znaczy Severus . Dziwak . Jak ci się będzie naprzykrzał to jedno twoje słowo wypowiedziane w moim kierunku i chlast...
- Będziesz mi pomagał ?? -zdziwiła się
- Jasne ... Ale ty pomożesz mi z Lilly .
- Jak słońce .- Stali na szczycie schodów prowadzących na parter , między innym do WS , w cieniu wielkiej zbroi .
- Dobra , spadaj .
- Co ??
- No , idź ... Bo stracisz funclub , a ja zyskam nową ksywę ... -i popchnęła go lekko w stronę schodów .
- Dzięki ...
- Spox
- Serio .
- Ok .
- Ale serio .
- Dobra , spadaj !!! - i walnęła go w plecy tak , że zatoczył się , potknął o stopień , i ... spadł .

[ 1283 komentarze ]


« 1 2 3 4 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki